16 grudnia

Rozświetlacz w kremie Miya. Kocham i nienawidzę.

Cześć wszystkim! Myśleliście, że już nie wrócę? Nic bardziej mylnego! ;) Wiem, że dawno mnie nie było i zaniedbałam zarówno swojego bloga jak i Wasze (sorry, sorry) ale obiecuję zdecydowaną poprawę ;) Jeśli śledzicie moje IG wiecie, że sporo się u mnie dzieje, a sam profil instagramowy przestał być dla Was kosmetyczną inspiracją. No cóż, miało być koniec "beauty bloga" ale dzielnie się z Wami moimi kosmetycznymi nowościami, a przede wszystkim recenzjami jest silniejsze ode mnie :D Tak, to już swego rodzaju uzależnienie, które męczy mnie od dłuższego czasu, nie daje spać po nocach i prosi się o to aby ruszyć dupsko i zacząć pisać. Przyznaję, nie mam czasu na cykanie wypasionych zdjęć ale postaram się aby to wszystko nie wyglądało jak...no wiecie..jak pół D zza krzaka ;) Nie liczcie również na systematyczność. Po prostu będę się pojawiać ;) Uff, tyle tytułem wstępu :)
Przechodząc jednak do rozświatlacza marki Miya, tak jak w tytule: kocham, a zarazem nienawidzę! Dlaczego? Otóż mySTARlighter w odcieniu Rose Diamont daje na skórze przepiękny efekt tafli ALE moim daniem jest zbyt tłusty, mazisty i nie do końca stapia się ze skórą. Po nałożeniu (na makijaż mineralny) pozostaje lepki i wyczuwalny, daje uczucie "brudnej" skóry. Jest po prostu "ciężki" i mam wrażenie jakbym wysmarowała się smalcem. Nie wyobrażam sobie nakładać go na skórę latem podczas 30 stopniowych upałów. Efekt wizualny przepiękny. Bardzo podoba mi się jak odbija światło i podkreśla kości policzkowe ale komfort noszenia niestety zerowy. Do tego po kilku dniach w miejscach nakładania rozświetlacza zauważyłam drobne krostki, a więc wystąpiła reakcja alergiczna lub skóra troszkę się przypchała ;) W każdym razie z bólem serca muszę go schować do szuflady i szczerze mówiąc nie mam pojęcia w jaki inny sposób mogę go jeszcze wykorzystać. Macie jakiś pomysł? Dajcie znać w komentarzach!
Besos :*



Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Cera Alba (Beeswax), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Salvia Hispanica (Chia) Oil, Tocopheryl Acetate, Aqua (Water), Artemia Extract, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Linolenate, Parfum (Fragrance), Coumarin, Hexyl Cinnamal, Limonene.





6 komentarzy:

  1. Szkoda, że koniec końców okazał się bublem ten rozświetlacz :( Może jeszcze znajdziesz dla niego jakieś zastosowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj to nie tylko ja odniosłam takie wrażenie :( myślałam, że coś było nie tak z moją partią ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety też mam przykre doświadczenia związane z tym produktem... Kupiłam, bo zachwalała go koleżanka, ale bardzo się rozczarowałam. Jak na rozświetlacz wydaje się zbyt ciężki. Nasza skóra powinna wyglądać świeżo, a tłusta konsystencja pozbawia ją takiego efektu. Na pewno to mój pierwszy i ostatni raz z tym kosmetykiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. wartościowy wpis na tym blogu!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz. Z przyjemnością zajrzę również na Twojego bloga :)

Copyright © Naturalnie Mineralnie , Blogger