13 stycznia

Różana pielęgnacja z Make Me Bio

Cześć Kochani! Choć tej zimy śniegu jak na lekarstwo to niestety pogoda nas nie rozpieszcza. Wiatr, mróz, a do tego sezon grzewczy nie wpływają zbyt dobrze na stan naszej skóry. W okresie zimowym warto przyjrzeć się bliżej naszej codziennej pielęgnacji i postawić na produkty, które zadbają o nią kompleksowo i sprawią, że nasza cera będzie dobrze nawilżona, odżywiona i zadbana.
Całkiem niedawno pisałam Wam o polskiej marce Make Me Bio, która zachwyciła mnie swoim nietypowym kosmetykiem do demakijażu KLIK. Dziś opowiem Wam o Różanym Kremie do Twarzy, który miał być godnym następcą uwielbianego przeze mnie kremu Naffi marki Iossi KLIK. Czy tak się stało? Czytajcie dalej :)


Krem Garden Roses przeznaczony jest dla cery suchej i wrażliwej. W składzie min. znajdziemy regenerujący olej z orzechów makadamia, masło mango o działaniu łagodzącym i zmiękczającym, nawilżający i odżywczy olej ze słodkich migdałów i olej jojoba, a także wodę różaną, która łagodzi podrażnienia, tonizuje, odżywia i nadaje skórze blasku. 
Krem otrzymujemy w szklanym słoiczku o pojemności 60 ml za cenę ok. 50 zł. 
Konsystencja kremu jest treściwa, masłowa ale nie tłusta. Po aplikacji na skórę wchłania się niemal całkowicie nie pozostawiając nieprzyjemnej warstwy na skórze. Dla mnie jest to mały minus, ponieważ w okresie zimowym lubię gdy krem pozostawia ochronną powłokę, która zabezpiecza cerę przed czynnikami atmosferycznymi.. Garden Roses choć posiada bogatą formułę, ekspresowo wnika w skórę przez co mam wrażenie, że jest ona lekko ściągnięta. 


Krem delikatnie wygładza, minimalnie likwiduje zaczerwienienia i LEKKO nawilża ale po ok. miesiącu stosowania nie zauważyłam aby skóra była w lepszej kondycji. Na pewno nie zapycha porów, nie uczula i generalnie krzywdy nie robi ale niestety nie jest to produkt, który w pełni spełnia swoje zadanie. 
Zdecydowanie lepiej sprawdza się na noc niż na dzień. Makijaż mineralny lubi się na nim ważyć, szczególnie w okolicy nosa i niestety nie radzi sobie z suchymi skórkami, przez co podkład dodatkowo je podkreśla. 
Pachnie delikatnie, różano ale na szczęście zapach nie jest tak męczący jak w przypadku Wody Różanej Make Me Bio, której zapachu do tej pory znieść nie mogę i choć sam produkt jest niezastąpiony w swoim działaniu to nadal staram się nie oddychać podczas psikania mgiełką na buzię :D

INCI: Aqua (Woda), Rosa Damascena (Róża Damasceńska) Flower Water*, Pelargonium Asperum (Geranium) Flower Water*, Prunus Amygdalus Dulcis (Słodkie Migdały) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Mangifera Indica (Mango) Seed Oil, Macadamia Ternifolia (Makadamia) Nut Oil*, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Monostearate, Cetyl Alcohol, Glycerin (Gliceryna), Tocopherol (Witamina E), Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Rosa Damascena (Róża Damasceńska) Flower Extract   *z upraw organicznych

Niestety choć pozostało mi jeszcze ok. pół słoiczka muszę ponownie zakupić krem Naffi. Jak na razie jest to jedyny produkt, który radzi sobie z moją suchą, kapryśną cerą. Myślę, że Garden Roses lepiej sprawdzi się u mnie w okresie wiosennym. Nie jest to zły produkt i na pewno do niego wrócę gdy tylko zrobi się troszkę cieplej i moja skóra nie będzie potrzebowała aż tak dużej dawki nawilżenia i odżywienia :) A Wy jakie kremy stosujecie zimą?  :)


Źródło: www.makemebio.com


37 komentarzy:

  1. nie znałam tych kosmetyków, a zapowiadają się bardzo dobrze :D

    dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi sie ze sie wchlania krem niebal calkowicie. U mnie bylby to plus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krem dosłownie wsiąka w skórę. Może u Ciebie lepiej by się spisał:)

      Usuń
  3. Nie znam ich, ale przyznam szczerze że świetnie się prezentują ;)
    www.wkrotkichzdaniach.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szczególności Woda Różana, która świetnie łagodzi i delikatnie nawilża:)

      Usuń
  4. Ciekawa jestem, jak u mnie by się sprawdził ten krem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garden Roses albo się kocha albo nienawidzi:P Może u Ciebie zda egzamin:)

      Usuń
  5. O nie, a właśnie się na niego skusiłam. Na szczęście jeszcze go nie otwarłam więc zostawię go tak jak radzisz na wiosnę.
    Też mam wodę różaną, świetnie się sprawuję i nawet lubię jej zapach:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jestem jedną z niewielu osób, którą zapach Wody Różanej drażni. No cóż... :D

      Usuń
  6. :D Też pokusiłam się na ten zestaw (krem + hydrolat) jakiś czas temu. Obie rzeczy zostały przekazane w dobre ręce przez wzgląd na zapach :D Różany kremik faktycznie nie jest zbyt odżywczy, mam wrażenie (z tego co pamiętam), że wersja Orange Energy sprawowała się pod tym względem lepiej (i zdecydowanie o wiele lepiej pachniała :D). Acz też w sumie używałam różanego zimą.. być może wiosenną/ letnią porą sprawdzi się lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kremie Orange Energy czytałam wiele dobrego i na pewno kiedyś go przetestuję:)

      Usuń
  7. Nie jestem fanką różanych produktów, wyjątkiem jest tonik z Evree. Myślę, że nie skuszę się na ten produkt, bo ostatnio potrzebuję mocniejszego nawilżenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też rzadko sięgam po produkty różane. Skusiłam się na krem Garden Roses przy okazji zakupów w Drogerii Pigment, gdzie akurat była promocja na całą markę:) Toniku Evree nie znam:)

      Usuń
  8. U mnie się totalnie nie sprawdził. To był jeden z gorszych kremów jakie miałam i ostatni krem jaki kupiłam. Nie nawilżał mojej skóry wcale, była nieprzyjemnie ściągnięta i czułam dziwną warstwę na skórze :/ Na dodatek zaczął dziwnie pachnieć dobijając do dna więc, bez skrupułów go wyrzuciłam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo Dziewczyn na niego narzeka. Ja dam mu jeszcze jedną szansę:)

      Usuń
  9. Nie znam tych kosmetyków. Zaciekałaś mnie tym kremem. Może kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo lubie ale jeden krem mi sie zepsul nie zdazylam zuzyc :(

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo lubie i cenie sobie tę markę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super:) Mają sporo fajnych produktów, a do tego to polska marka:)

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że ja nie przepadam za różanym zapachem ale jeśli Ty lubisz takie nuty to na pewno zapach by Ci się spodobał :)

      Usuń
  13. Skład ma wart uwagi rzeczywiście, nie miałam kremów tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak skład ma bogaty ale niestety nie odżywia tak mocno jak tego oczekiwałam.

      Usuń
  14. Bardzo lubię ten różowy krem :) Teraz używam kremu nawilżającego marki Sensilis :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja właśnie zużyłam krem Origins Ultra-Hydrating Energy-Boosting Cream i zastanawiam się co teraz otworzyć :) Tak jak Ty mam bardzo suchą cerę, więc potrzebuję porządnej dawki nawilżenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosmetyki marki Origins bardzo mnie kuszą. Czytałam o nich wiele dobrego ale do tej pory nie miałam okazji niczego wypróbować. Na pewno to nadrobię:)

      Usuń
  16. Już jakiś czas temu chciałam przetestować te kosmetyki ale totalnie o nich zapomniałam, teraz na pewno to zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  17. O widzisz, ja teraz używam kremu Naffi, a chcę kupić krem z Make Me Bio, ale ten pomarańczowy. Zobaczymy, czy spisze się lepiej niż ten różany u Ciebie 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krem Naffi uwielbiam:) Jestem ciekawa jak u Ciebie sprawdzi się Orange Energy :)

      Usuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz. Z przyjemnością zajrzę również na Twojego bloga :)

Copyright © Naturalnie Mineralnie , Blogger