28 lutego

Lily Lolo Mineral Starter Collection

Lily Lolo Mineral Starter Collection
Cześć Wszystkim Zmarzlakom! :D Nie wiem jak Wy ale ja już nacieszyłam się zimą w tym roku i z niecierpliwością czekam na wiosnę. Zdecydowanie natura nie przystosowała mnie do tak niskich temperatur co zauważalnie i dość negatywnie odbija się nie tylko na moim samopoczuciu, ale również kondycji włosów i cery ;)
I choć nic nie zwiastuje nadejścia cieplejszej pory roku to dziś chcę Wam przedstawiać podkład, który w moim przypadku najlepiej sprawdza się własnie wiosną i latem.
A mowa o podkładzie marki Lily Lolo.
Jak wiecie uwielbiam kosmetyki mineralne i choć moimi faworytami wśród podkładów niezmiennie pozostaje Pixie Amazon Gold oraz Clare Blanc to produkty Lily Lolo również bardzo lubię i często do nich wracam.

Jakiś czas temu na stronie costasy.pl zamówiłam zestaw próbny w wersji Light, który zawiera trzy miniatury podkładu w różnych odcieniach, puder wykończeniowy Flawless Silk (rozświetlający) oraz pędzel w wersji mini czyli Baby Buki.
Taki zestaw to świetne rozwiązanie dla osób, które nie do końca są pewne jaki odcień podkładu będzie najlepiej współgrał z ich naturalnym kolorem skóry, a dzięki pięknemu i eleganckiemu opakowaniu to również doskonały pomysł na prezent dla bliskiej nam osoby :)


Zestaw startowy dostępny jest w 3 tonacjach kolorystycznych: Light, Light-Medium, Medium.
Cena zestawu to ok. 88 zł na stronie costasy.pl.
W zestawie Light znajdują się jedne z najjaśniejszych odcieni z neutralnej gamy kolorystycznej w tonacji bladej (China Doll) oraz jasnej (Blondie, Barely Buff).
Dla mnie idealnym odcieniem okazał się być Blondi. Jasny beż, bez wyraźnego żółtego i różowego pigmentu.


Podkład jest bardzo drobno zmielony, nie pyli zbyt mocno ale jest dość suchy. Zdecydowanie wymaga bardzo dobrze nawilżonej i odpowiednio przygotowanej cery.  W przeciwnym razie podkreśli wszystkie nierówności i suche skórki.
Ogromny plus za to, że nie wchodzi w pory i nadmiernie ich nie eksponuje, a wręcz idealnie wygładza skórę.
Krycie podkładu przy dwóch cienkich warstwach oceniam na lekkie ale spokojnie można dokładać kolejne warstwy bez obawy o efekt pudernicy czy maski na twarzy.
Tak jak zaznaczyłam na samym początku w przypadku mojej suchej cery, podkład najlepiej sprawdza się wiosną i latem. Bardzo dobrze matuje i tak naprawdę wytrzymuje cały dzień bez poprawek. Nie wiem jednak jak sprawdzi się np. w upały lub przy cerze mieszanej bądź tłustej.


Jeśli chodzi o puder wykończeniowy to zdecydowanie spełnia on swoje zadanie.
W przypadku makijażu podkładem Lily Lolo nie potrzebuję dodatkowo używać pudru matującego, a puder Flawless Silk subtelnie rozświetla cerę bez nadmiernego błysku (nie zawiera drobinek) i dodatkowo utrwala makijaż. Jest w odcieniu jasnego beżu, więc raczej dopasuje się do każdej tonacji i odcienia skóry.

Pędzel Baby Buki moim zdaniem jest uroczym gadżetem dopełniającym zestaw startowy ale powiedzmy sobie szczerze; wykonanie makijażu takim maleństwem nie należy do najłatwiejszych. Na potrzeby przygotowania tego posta postanowiłam go przetestować i choć jego włosie jest bardzo delikatne i przyjemnie sunie po skórze, to jednak nakładanie nim podkładu na całą twarz jest dość czasochłonne i mało komfortowe. Jednak jako wersja podróżna zmieści się do każdej torebki i świetnie sprawdzi się np. do małych poprawek makijażu w ciągu dnia.


Dodatkowo do zamówienia otrzymałam próbki różu w kilku odcieniach oraz próbkę bronzera :)



Poniżej makijaż wykonany kosmetykami Lily Lolo.


Użyte produkty:
Podkład w odcieniu Blondie
Puder wykończeniowy Flawless Silk
Róż w odcieniu Ooh La La
Bronzer w odcieniu Waikiki
Dodatkowo aby rozmyć zbyt pomarańczowy odcień bronzera Lily Lolo pod kości policzkowe nałożyłam bronzer Pixie Mineral Sculpting Powder.

A Wy macie swoje ulubione kosmetyki mineralne? :)


26 lutego

Wiosenne Ekotyki w Krakowie. Dlaczego warto tam być?

Wiosenne Ekotyki w Krakowie. Dlaczego warto tam być?
Cześć Kochani! Już za niecałe dwa tygodnie, 10 marca w Krakowie odbędzie się kolejna edycja targów kosmetyków naturalnych Ekotyki. Miałam przyjemność uczestniczyć w poprzedniej edycji i choć z Łodzi do Krakowa kawał drogi, to z przyjemnością odwiedzimy to miasto po raz kolejny. Tym razem mój blog jest również patronem medialnym, więc tym bardziej obecność obowiązkowa :D Malutka (tak, na USG wstępnie dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się córeczki :D ) na razie grzecznie siedzi w brzuszku, także mam nadzieję, że nie będzie żadnych przeciwwskazań do tego aby zrobić sobie małą wycieczkę ;)


A dlaczego warto wziąć udział w takim wydarzeniu?
Na rynku kosmetycznym pojawia się coraz więcej marek oferujących produkty naturalne, organiczne i wegańskie. Niestety jak na razie mało jest miejsc, w których te kosmetyki można zakupić stacjonarnie i zwykle pozostają nam jedynie zakupy przez internet. 
Nie ukrywam, że moim marzeniem jest stworzyć w Łodzi takie miejsce, małą drogerię, która stanie się Ekolandią dla wszystkich wielbicieli kosmetyków naturalnych, gdzie przed zakupem będzie można wszystkiego dotknąć, powąchać i przetestować na własnej skórze. Ale z wiadomych przyczyn są to dość odległe plany ;)
Targi kosmetyków naturalnych są więc świetną okazją aby móc zapoznać się z markami kosmetyków, których w większości nie znajdziemy w obecnie funkcjonujących drogeriach stacjonarnych, choć ostatnio coraz więcej produktów o dobrych składach pojawia się w takich sklepach jak Rosssmann, Hebe czy Drogeria Natura. 
Na wiosennych Ekotykach będziecie mieli okazję zapoznać się z asortymentem mniejszych manufaktur kosmetycznych takich jak Ministerstwo Dobrego Mydła, Bydgoska Wytwórnia Mydła, Manufaktura Mewa M.Chon, Natu Handmade, Republika Mydła, Jan Barba i wiele innych. Nie zabraknie również bardziej znanych marek takich jak Sylveco, Vianek, Biolaven, Fresh&Natural, Orientana, Body Boom, Lovingeco czy Iossi. Będziemy mieli okazję poznać również marki z różnych zakątków świata np. Bee Pure z Nowej Zelandii czy Propolia z Francji, których dystrybutorem jest firma BeeYes. Natomiast marki Eukaliptusowy i Only Eco zaprezentują naturalną chemię domową i środki czystości. 
Targi kosmetyczne to również świetna okazja aby skusić się na produkty mineralne do makijażu. Tym razem w Krakowie zagoszczą takie marki jak Ecolore, Annabelle Minralas i Earthnicity Minerals. Konsultantki marek doradzą nam, który z produktów będzie najlepszy dla naszej cery, a dodatkowo pomogą w doborze odpowiedniego odcienia podkładu, co w przypadku kosmetyków mineralnych kupowanych przez internet może stanowić kłopot, gdyż kolorów zwykle jest naprawdę dużo i nie zawsze potrafimy wybrać odpowiedni odcień, który będzie idealnie dopasowywał się do naszej skóry. To również idealna okazja aby zaczerpnąć fachowej wiedzy jak taki makijaż wykonywać. Warto skorzystać z takich porad, tym bardziej jeśli wcześniej nie mieliśmy styczności z kosmetykami mineralnymi, a z własnego doświadczenia wiem, że pierwsze próby nakładania makijażu mineralnego do najłatwiejszych nie należą :D
Targi to oczywiście miejsce, gdzie pytamy, wąchamy i testujemy, a jeśli coś nas zaciekawi i szczególnie przypadnie do gustu obowiązkowo kupujemy! :P
To jak, widzimy się w Krakowie? :) Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłam Was do wzięcia udziału w wiosennych Ekotykach:)
Poniżej pełna lista wystawców, a więcej szczegółów dotyczących targów możeci znaleźć na 
https://web.facebook.com/search/top/?q=ekotyki%20-%20targi%20kosmetyk%C3%B3w%20naturalnych .



14 lutego

Nowość Make Me Bio Woda z Czystka

Nowość Make Me Bio Woda z Czystka
Witajcie! Dziś chcę napisać Wam kilka słów o nowym hydrolacie marki Make Me Bio.
Do tej pory z powodzeniem używałam Wody Różanej KLIK, która bardzo dobrze łagodziła podrażnienia, nawilżała i uspokajała cerę.


Woda z Czystka natomiast ma za zadanie głęboko oczyścić oraz rozjaśnić skórę, jak również ściągać pory i zmniejszyć niedoskonałości. Czystek pobudza także mikrokrążenie, sprawiając że skóra staje się bardziej jędrna i elastyczna. Dodatkowo działa tonizująco i przeciwzapalnie.
Obietnic producenta jest wiele i szczerze  mówiąc nie liczyłam na spektakularne efekty, dzięki stosowaniu hydrolotu w codziennej pielęgnacji. Jednak po kilku dniach regularnego używania Wody rano i wieczorem jestem zaskoczona tak szybką i zauważalną poprawą stanu mojej cery. 
Ale od początku.

INCI: Cistus Ladaniferus (Czystek) Water.


Hydrolat otrzymujemy w plastikowej buteleczce z atomizerem o pojemności 100 ml. Cena to ok. 20 zł.
Producent zapewnia, że Woda ma przyjemny ziołowo-miodowy zapach. Ziołowy to on jest na pewno ale czy przyjemny? No cóż, kwestia gustu ale dla mnie jest bardzo intensywny i w przeciwieństwie do Wody Różanej, której zapach również nie zachwyca, aromat czystka utrzymuje się na skórze bardzo długo, a w połączeniu z kremem z serii Garden Roses tworzy wręcz mieszankę wybuchową, która męczy nie tylko mnie ale również innych domowników przebywających w moim otoczeniu. Nigdy nie zdarzyło mi się robić naparu z czystka, więc nie wiedziałam jakiego zapachu się spodziewać ale jeśli tak rzeczywiści pachnie "herbatka ziołowa" to raczej się na nią nie skuszę.
Samo działanie hydrolotu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Woda rzeczywiście delikatnie ściąga pory, rozjaśnia skórę i ku mojemu zdziwieniu nawilża lepiej niż wersja różana. Po użyciu Wody z Czystka po uprzednim umyciu twarzy, skóra nie jest ściągnięta i nie wymaga natychmiastowej aplikacji kremu bądź serum. Także dla mnie jest efekt WOW, którego zupełnie się nie spodziewałam. Dodatkowo niedoskonałości zdecydowanie szybciej się goją, a skóra wygląda zdrowo i promiennie. W połączeniu z Pudrem do Demakijażu Make Mi Bio KLIK stanowią idealny duet oczyszczający. 
Woda z Czystka nie podrażnia oraz nie uczula, a mam skórę bardzo wrażliwą i naczyniową, która różnie reaguje na skoncentrowane hydrolaty.

Gdyby nie intensywny, mocno ziołowy zapach, który bardzo długo pozostaje wyczuwalny na skórze dla mnie byłby to produkt idealny. Ale jak to zwykle mawia moja mama "chcesz być piękna, to cierp" :D A więc nie pozostaje mi nic innego jak zatkać nos i dalej cieszyć się gładką, promienną cerą :D
A Wy stosowałyście produkty z czystka? Znacie nowy hydrolat Make Me Bio? :)

Źródło: www.makemebio.com

10 lutego

Nacomi Lekkie masło do ciała dla kobiet w ciąży

Nacomi Lekkie masło do ciała dla kobiet w ciąży
Cześć Kochani! Jeśli od dłuższego czasu śledzicie mojego bloga to zapewne wiecie, że jestem w ciąży. To już końcówka pierwszego trymestru, więc czas porządnie zadbać o delikatną skórę brzuszka i nie tylko. Tak naprawdę jeszcze przed ciążą starałam się wybierać kosmetyki z dobrym składem i bezpieczne dla skóry, więc moja pielęgnacja w obecnym stanie w znacznym stopniu się nie zmieniła. Postanowiłam jednak przetestować produkt typowo dedykowany kobietom w ciąży. Mój wybór padł na Lekkie Masło do Ciała dla Kobiet w Ciąży marki Nacomi :)



Masło ma za zadanie regenerować, nawilżać, delikatnie uelastyczniać skórę, a także skutecznie pomagać w walce z rozstępami. 

W składzie znajdziemy min. mieszankę odżywczych olei (makadamia, arganowy, jojoba), natłuszczające masło kakaowe, masło shea, które odpowiada za nawilżenie i wygładzenie skóry oraz D-panthenol o działanio łagodzącym. 

INCI: Deionized Aqua, Prunus Dulcis Amygdalus Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Butter, Glyceryl Stearate, Plukenetia Volubilis (Sacha Inchi) Seed Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Argania Spinosa Kernel Oil, Penthanol, Tocopheryl Acetate, Stearic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacecit Acid.

Masło zamknięte jest w okrągłym, plastikowym pudełeczku o pojemności 100 ml. Cena na stronie producenta to niecałe 24 zł.



Lekkie Masło Nacomi ma rewelacyjną konsystencję. Powiem szczerze, że trochę ciężko ją opisać :D Nie jest zbita i typowo masłowa, a ze względu na zawartość olei masło jest dość rzadkie i delikatnie 'pływa' w opakowaniu. Bardzo przyjemnie aplikuje się go na skórę, jednak trzeba poświecić chwilę aby dokładnie rozsmarować go na wybranych partiach ciała. Ja stosuję je głownie na okolice brzuszka, ud i pośladków.
Masło nie wchłania się całkowicie, pozostawia delikatną ale niezbyt tłustą warstwę na skórze, co zupełnie mi nie przeszkadza. Piżama na szczęście nie przykleja się do nakremowanego ciała, a rano skóra jest przyjemnie gładka, lekko napięta i bardzo delikatna. 
Mam również nadzieję, że tak jak obiecuje producent, masło uchroni moją skórę przed pojawieniem się nowych rozstępów. 



Pomimo wielu zalet nie jest to jednak kosmetyk idealny.
Znaczącym minusem masła Nacomi jest zapach, który jest bardzo intensywny. Niby słodki ale z jakąś drażniącą nutą, która przypomina mi syrop, który piłam w dzieciństwie. Nie wiem jakim cudem twórcy tego masełka nie wzięli pod uwagę, że kobiety w ciąży mają wyostrzony zmysł węchu i wiele zapachów potrafi drażnić nos, a nawet wywoływać mdłości. Są dni, kiedy nie jestem w stanie go używać własnie ze względu na zapach, który zupełnie mi nie odpowiada, a wręcz męczy. 
Choć w swoim działaniu Lekkie Masło do Ciała jest bardzo dobrym produktem, który w znacznym stopniu wpływa na utrzymanie skóry w dobrej kondycji, to niestety nie wiem czy swoje opakowanie dam radę zużyć do końca ze względu na drażniący, intensywny zapach. 

A Wy znacie produkty Nacomi? A może polecacie inne skuteczne kosmetyki dedykowane kobietom w ciąży? :)

Źródło: www.nacomi.pl

05 lutego

Organique Puszyste Pianki do Mycia Ciała

Organique Puszyste Pianki do Mycia Ciała
Dzień dobry! Na Rynku kosmetycznym pojawia się coraz więcej ciekawych alternatyw dla tradycyjnych żeli do mycia ciała np. galaretki, olejki czy pianki. Dziś przedstawię Wam moje dwie ulubione pianki do mycia marki Organique :) 


Przyznam się szczerze, że gdy kilka lat temu zaczynałam pracę w Organique był to pierwszy produkt, który przetestowałam, i do którego bardzo często wracam. Kupuję je nie tylko dla siebie, ale również w formie drobnego upominku lub dodatku do prezentu. Ciekawa forma musu, śliczne opakowania i piękne, niepowtarzalne zapachy naprawdę przyciągają i wręcz uzależniają;) 


W ofercie marki znajdziemy kilka wariantów zapachowych w różnych pojemnościach. Słoiczek 200 ml kosztuje 35,90 zł, zaś za 100 ml  zapłacimy 21,90 zł.
Dostępne zapachy to: Mleko, Pomarańcza, Grecka, Mango, Czarna Orchidea, Lawenda z Cytryną, Afryka i Kolonialna, przy czym trzy ostatnie zapachy mogą być już niedostępne w niektórych sklepach.
Moja ulubione zapachy to Mleko (pudrowy, mydlany) i Czarna Orchidea (kwiatowy, perfumowany) :)


Pianki mają delikatną, puszystą konsystencję. Zawierają 30% gliceryny roślinnej, dzięki czemu nie przesuszają skóry, a pięknie ją nawilżają i sprawiają, że staje się miękka i gładka. W kontakcie z wodą tworzą kremową pianę, która delikatnie ale skutecznie oczyszcza nasze ciało. Dodatkowo pięknie pachną, a zapach wyczuwalny jest nie tylko podczas kąpieli ale pozostaje na ciele nieco dłużej. 



Kilka razy będąc na wyjeździe zdarzyło mi się umyć pianką skórę twarzy i nie wywołała żadnego podrażnienia czy uczulenia. Skóra była lekko ściągnięta ale moja cera tak reaguje na każdy produkt oczyszczający. Oczywiście nie jest to produkt przeznaczony do demakijażu i nie polecałabym stosowania go na co dzień w formie kosmetyku do pielęgnacji cery ale z braku laku z myciem buzi poradzi sobie całkiem nieźle. 
Wiele Pań uważa, że pianki są wydajne. W moim odczuciu niestety tak nie jest ;) Większy słoiczek starcza mi na max. dwa tygodnie codziennego używania, więc wynik raczej średni. Jednak uważam, że przyjemność ich stosowania zdecydowanie rekompensuje nam słabą wydajność :D



Jak widzicie po piankę chętnie sięgają również ciekawskie Małe Rączki ;)

INCI: GLYCERIN, AQUA, SORBITOL, SODIUM COCOYL ISETHIONATE, DISODIUM LAURYL SULFOSUCCINATE, SODIUM CHLORIDE, SODIUM STEARATE, PARFUM, PROPYLENE GLYCOL, SODIUM LAURATE, SODIUM LAURETH SULFATE, SODIUM LAURYL SULFATE, PHENOXYETHANOL, STEARIC ACID, LAURIC ACID, CI 42080, CI 19140, PENTASODIUM PENTETATE, TETRASODIUM EDTA, TETRASODIUM ETIDRONATE, AMYL CINNAMAL, BENZYL SALICYLATE, HYDROXYISOHEXYL-3-CYCLOHEXENE CARBOXALDEHYDE, LINALOOL.

Skład pianek myjących niestety idealny nie jest ale ja nie stosuję ich nieprzerwanie na co dzień, więc nie będę się o to czepiać ;)

A Wy często sięgacie po różne zamienniki żeli? Jakie ciekawe produkty do mycia ciała polecacie? :)

Źródło: www.organique.pl

01 lutego

Pobudzająca kąpiel z peelingiem kawowym Body Boom

Pobudzająca kąpiel z peelingiem kawowym Body Boom
Cześć Kochani! Dziś przychodzę do Was z recenzją peelingu kawowego marki Body Boom
Wiem, że producent obiecuje nam skuteczną walkę z cellulitem dzięki zawartości zmielonej Kawy Robusty ale ja skusiłam się na niego tak naprawdę ze względu na intensywne, aromatyczne zapachy. Połączenie owocowych nut zapachowy, a także mięty lub kokosa z pobudzającym aromatem kawy jest wprost obłędne. Testowałam prawie wszystkie zapachy i chyba trudno byłoby mi się zdecydować, który z nich polubiłam najbardziej. Jako wielbicielka słodkich aromatów zakochałam się w kokosie i bananie ;) 


Peeling Body Boom nie tylko pięknie pachnie ale również pomaga nam w redukcji cellulitu i rozstępów, a także sprawia, że nasza skóra staje się jędrna i gładka. Doskonale zdziera martwy naskórek nie powodując przy tym podrażnienia skóry. Przyzwyczajona do cukrowych peelingów Organique ten początkowo wydawał się dla mnie zbyt ostry, jednak z czasem polubiłam mocniejszy efekt 'zdzierania' ;) Dzięki zawartości odżywczych olei (arganowy, migdałowy, makadamia) oprócz właściwościowi wygładzających i napinających, peeling dodatkowo pięknie nawilża i delikatnie natłuszcza skórę. 


Peeling w swojej konsystencji jest dość sypki i suchy ale w połączeniu z wodą idealnie sunie po ciele pozwalając na wykonanie dokładnego masażu. Producent zapewnia, że pierwsze efekty poprawy wyglądu skóry będą widoczne już po 4 tygodniach regularnego stosowania. Ciężko mi ocenić jego skuteczność pod kątem cellulitu, ponieważ nie mam większych problemów z pomarańczową skórką i dodatkowo zdaję sobie sprawę, że na moje niestety już białe rozstępy na pośladkach raczej nic nie pomoże ale na pewno peeling sprawił, że skóra jest bardziej sprężysta, gładka i zadbana. Nie oszukujmy się, żaden kosmetyk nie sprawi, że nagle w udach ubędzie nam kilka centymetrów ale peeling Body Boom na pewno będzie idealnym wsparciem w dążeniu do sylwetki idealnej. 


Dobra wiadomość również dla Kobiet w ciąży. Pisałam do Body Boom czy stosowanie peelingu kawowego w tym okresie jest bezpieczne i w odpowiedzi otrzymałam, że jak najbardziej, z tym że należy omijać okolice brzuszka i biustu :)
Minusem jest bałagan pod prysznicem, gdzie dosłownie wszystko pływa w ziarenkach kawy. No ale to już takie małe czepialstwo, także zabawa z peelingiem kawowym nie dla leniwych. Mycie wanny lub prysznica po kąpieli obowiązkowe ;)
Również opakowanie mogłoby być troszkę w innej formie. Zdecydowanie wygodniejsze i bardziej higieniczne są słoiczki lub chociażby plastikowe pojemniki niż strunowe opakowanie. Niby szczelne i bez problemu można go kilkukrotnie otwierać i zamykać ale jednak gdy trzymamy go pod prysznicem opakowanie namięka i nie wygląda zbyt estetycznie.


Peeling na stronie producenta kosztuje 65 zł za 200 g. Bardzo podoba mi się również możliwość zamówienia zastawu 7 peelingów po 30 g w różnych wariantach zapachowych i z takiej opcji właśnie skorzystałam ja :)
A Wy lubicie peelingi kawowe? Uważacie, że są skuteczne w walce z cellulitem? Piszcie w komentarzach :) 

INCI: Coffea Robusta Seed Powder, Sodium Chloride, Parfum, Prunus Amygdalus Dulcis Seed Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Theobroma Cacao Seed Powder, Sucrose, Olus Oil, Tocopherol, Tocopheryl Acetate.
Copyright © Naturalnie Mineralnie , Blogger